Rogale marcińskie ( których mi brak w Krakowie – w Poznaniu .. wspomnienia nadal mam ), od paru dni gazety, tv mówią nam o 11 listopada i o nowym – starym zwyczaju, czyli gęsi w kuchni.
U mnie gęsi nie ma, nad domem też nie leciały;).
Ale za to z zamrażalnika wyleciała kaczka .. zamrożona na kość, została rozmrożona i przygotowana wg przepisu z blogu Sto procent masła w maśle czyli Gęś wg świętego Marcina przepis zamieszczam poniżej:
******************************************************
GĘŚ ŚWIĘTEGO MARCINA
(wg przepisu z „Kuchni polskiej”, z niewielkimi zmianami)
porcja dla rodziny 2+3, wszyscy lubimy jeść
- jedna gęś (najlepiej prosto ze wsi)
1,5 kg antonówek
1 kg ziemniaków
czosnek (sporo)
zioła (tymianek, majeranek)
sok z cytryny
kieliszek dobrej whisky (ale może byc też wódka)
Gęś wypatrosz, umyj i natrzyj sokiem z cytryny. Odłóż na chwilę, w tym czasie umyj, obierz i pokrój jabłka (na ćwiartki). Przygotuj mieszankę ziół i czosnku i natrzyj nią gęś. Jabłkami nafaszeruj ptaka i zepnij go wykałaczkami :)
Gęś teraz ląduje w brytfannie, podlana wodą (mniej więcej 1/3 szklanki) – piecz, aż woda w większości odparuje. Podlej whisky (albo wódką), zmniejsz temperaturę piekarnika do 180 stopni. Piecz jeszcze ok 2,5 h. Można przykryć gęś z wierzu folią aluminiową, gdyby się za bardzo rumieniła.
Moja mama podaje gęś z pieczonymi ziemniakami i modrą kapustą.
******************************************************
My kaczkę podaliśmy z jabłkami duszonymi z masłem solonym.
Gdzieś ostatnio przeczytałam, że robienie kaczki na więcej niż 2 osoby to pomyłka – bo to ptak, co dla 1 osoby go za dużo, a na 2 to za mało. Nasz miał 1,80 i co z tego mało tego było ..ale za to pyszne. Do tego był również kieliszek wina czerwonego.
Pyszne było, polecamy wszystkim :)
ps. coś dzieje się w kuchni… ooo nasze 2 koty, właśnie rozprawiają się z resztkami .. na podłodze.