Wołowina to mięso z którym szczerze mówiąc do czasów mojej diety miałam mało wspólnego, ale zmienia się to zmienia. Faktem jest też to, że wołowina nie jest najtańszym mięsem więc rzadziej się ją u nas w domu przyrządza. Wracając do antrykotu wołowego, kupiłam kawałek i pytanie było co z nim zrobić .. rosół ? Oj, nie pogoda nie ta to raz, a dwa pieczony za mną chodził ;). Widziałam ostatnio w jakiejś gazecie i ten widok mnie kusił :)
Antrykot pieczony
- 0,5 kg antrykotu z kością
- świeżo zmielony pieprz
- 1 łyżka oleju rzepakowego Rapso
+ rozgrzany piekarnik i forma z papierem do pieczenia
Antrykot opłukać zimną wodą, wysuszyć ręcznikiem papierowym. Lekko rozbić wałkiem do ciasta, obsypać dosyć porządnie pieprzem i odstawić na około 30 minut. Na patelni rozgrzać olej i obsmażyć antrykot z każdej strony po 3 minuty. Szybko przełożyć na formę do pieczenia wyłożoną papierem do pieczenia i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 C na ok. 10 minut. Antrykot był lekko krwisty w środku. Podany został z warzywami pieczonymi. Mhhmmm pyszny obiad.
Mnie też kusi i najbardziej lubię jak środek jest różowiutki.
tez mnie ostatnio skusił, podobne smaki za nami chodzą :)
Ula, też mnie ostatnio skusił, podobne smaki za nami chodzą :)
oj, tak dokładnie .. różowiutki musi być !
no to czas się znowu spotkać na wspólne jedzenie :)